Jeszcze tego nie wiecie ale generalnie preferuję śniadania na słono, we wszelkiej postaci. Często tez jem rzeczy powiedzmy niekonwencjonalne 🙂 Zupa na śniadanie? Czemu nie! Odgrzewany makaron z kolacji? Pycha! Ale mam kilka takich słodkich klasyków, do których często wracam i jednym z nich jest chia. Chia czyli nasiona szałwi hiszpańskiej to nie tylko modny dodatek do śniadań i deserów. Zatem dziś bierzemy pod lupę cenne właściwości nasion chia.
Uwielbiam wszystkie śniadania na bazie chia za to, że są ultra szybkie w przygotowaniu, wspaniale sycące oraz mają masę wartości odżywczych.
Ale na początek trochę teorii 🙂
Nasiona chia czyli szałwia hiszpańska przywędrowały do nas z Meksyku i Gwatemali. Udowodnione jest, że była ona uprawiana przez Azteków jeszcze w czasach przed odkryciem Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. A skoro były uprawiane to znaczy, że już wtedy pozytywnie oceniano jej właściwości odżywcze i lecznicze.
Chia pod lupą!
Te drobniutkie nasionka zawierają w sobie aż 20% białka, 34% tłuszczu oraz 25% błonnika. Chia to także nieocenione źródło przeciwutleniaczy (głównie kwas chlorogenowy i kawowy oraz flawonoidy) oraz składników mineralnych (żelazo, magnez, cynk, potas, wapń, witaminy B1 i B3). W kwestii wapnia ciekawostką jest, że nasiona szałwii w 100g mają dwa razy więcej wapnia niż w 2 szklankach mleka! Stąd też mogą być stosowane jako uzupełnienie wapnia przez osoby będące na diecie bezmlecznej.
I wreszcie nasiona są bogate w kwasy omega-3 i omega-6, które dodatkowo występują w korzystnej dla zdrowia i prewencji chorób relacji.
Czyli co mi to wszystko daje?
- Wysoka zawartość białka powoduje, że nasiona szałwii są cennym składnikiem odżywczym dla wegetarian ale także osób będących na dietach wysokobiałkowych.
- Błonnik reguluje prace układu trawiennego, daje uczucie sytości, oczyszcza jelita.
- Przeciwutleniacze zawarte w nasionach, zwłaszcza kwercetyna, kemferol oraz mirecytyna chronią nas przed nowotworami.
- Kwasy omega 3:
- pomagają walczyć nadciśnieniem,
- obniżają poziom złego cholesterolu,
- zapobiegają miażdżycy i chorobie wieńcowej,
- wspomagają także pracę mózgu pozytywnie wpływając na pamięć i koncentrację,
- wspomagają układ nerwowy,
- łagodzą depresję i stany lękowe,
- działają antyzapalnie i antynowotworowo.
Ale ale…
Tak duża zawartość błonnika powoduje, że nie możemy ich spożywać w zbyt dużych ilościach mimo całej palety plusów. Maksymalnie zalecaną dzienną ilością jest 40g suchych nasion rozłożonych na dwie porcje po ok. 1,5 łyżki. Zbyt duże spożycie błonnika może doprowadzić do tego, że inne składniki odżywcze przestaną się prawidłowo wchłaniać a nawet zamknie się światło jelita. Pamiętajcie też, że analogicznie jak przy spożywaniu aktywnego błonnika w innych postaciach, tak i przy spożywaniu nasion chia pamiętać o odpowiednim nawodnieniu organizmu.
No to była teoria, teraz trochę praktyki 🙂 Link do przepisu na pyszny śniadaniowy pudding chia tutaj.